Pierwsza łza spłynęła po moim
policzku, kiedy moim oczom ukazało się zdjęcie mojego ojca. Od zawsze był moim
przyjacielem, tylko jemu mogłam powiedzieć wszystko, byłam jego córeczką
tatusia, ale mimo to pozwalał mi na wiele. Podniosłam do góry ramkę, w
której znajdowała się fotografia ojca i szybkim krokiem przemknęłam do pokoju.
Podwijając nogi usiadłam na łóżku z oczami pełnymi łez. Tak bardzo za nim
tęskniłam. Odkąd umarł trzymam w sobie wszystkie problemy, których nie mogłam
powiedzieć nikomu. Owszem, miałam jeszcze mamę, ale ona zajmowała się tylko
swoją agencją modelek. Kilka godzin w tygodniu dla mnie to było dużo. W dodatku
szukała najprostszego pozbycia się mnie. Ciągle pod nos dostawałam jakieś
oferty pracy, zawsze poza Londynem. Miałam nadzieję, że nie znajdzie mi takiej
pracy, której nie mogłabym odmówić.
Przejechałam kciukiem po szkle
rozmazując łzy zmieszane z tuszem. Tak bardzo żałowałam, że pozwoliłam mu wtedy
pojechać na tą misję do Iraku, gdzie został postrzelony w wyniku czego zmarł.
- Molly! – usłyszałam wołanie
mamy, które zignorowałam.
Sięgnęłam do szuflady nocnej
szafki i wyciągnęłam żyletkę. Pociągnęłam rękawy flanelowej koszuli i
przełożyłam metal do skóry, gdzie znajdowało się już kilkanaście blizn.
- Moll, chodź tu natychmiast!
– krzyknęła, a ja z westchnieniem odrzuciłam żyletkę na łóżko i starannie
odłożyłam fotografię na pościel. Wstałam i naciągnęłam rękaw, po czym szybko
zbiegłam na dół. Słysząc głos jakiegoś mężczyzny wywróciłam oczami i zeszłam do
końca znajdując się w holu. Spojrzałam w lustro i otarłam resztki tuszu z
policzków i biorąc wdech weszłam do salonu, gdzie ujrzałam Jerry'ego, brata
mojej mamy.

- O co chodzi? - zapytałam
naciągając mocniej rękawy.
- Chodzi o to, że Jerry ma dla
ciebie nie małą propozycję - powiedziała mama, nie kryjąc podekscytowania.
Wpatrywałam się jeszcze przez moment w nią, aż w końcu przeniosłam wzrok na
wujka.
- Cóż, dobrze wiesz, że mam
duży dom w LA, dlatego z chęcią cię tam zabiorę na jakiś czas. Dawno nie
spędzaliśmy czasu, byłem zajęty pracą. Planuję to od kilku dni, jeśli dasz się
namówić, będzie świetnie - wyjaśnił, a ja otwierałam coraz szerzej oczy. On
oszalał.
- Nie wiem, czy to dobry
pomysł. Tu mam wszystko...
- I nic - jęknęła mama, a my z
wujkiem jak na zawołanie równocześnie na nią spojrzeliśmy. Speszyła się i
spuściła głowę. Westchnęłam.
- Jeśli mama tak bardzo
zabiega o to bym w końcu się stąd wyniosła i dała jej żyć w samotności to okey
- powiedziałam przeszywając ją wzrokiem. Przeniosłam wzrok na wujka Jerry'ego -
Z chęcią wyjadę - powiedziałam wrednie.
- Cieszę się - objął mnie
ramionami, a ja odwzajemniłam uścisk.
Tak naprawdę nie widziało mi
się, bym miała jakieś szanse na wspaniałe życie w Los Angeles.
~*~
Witamy!
- Cherry - Mam wielkie plany co do
tego. Właściwie to tego bloga będę prowadzić sama. Jedynie pomoc Pam będzie
potrzebna co do sprawdzania błędów. Może podeśle mi trochę tekstu, ale
chciałabym tego bloga poprowadzić w większym stopniu samodzielnie.
- Pamela - Cóż dobrze, że nie mam
tego bloga też na głowie, choć pisanie z Cherry to wielka przyjemność. Mnie nie
będzie tu wiele.
Jeśli wykażecie chęci rozdział
pierwszy na pewno się pojawi.